*5 miesięcy później (1.grudnia)*
Jasne światło wpadające do pokoju jeszcze śpiącej dziewczyny oświetlało jej spokojną twarz.Spokojny jeszcze Londyn budził się do życia.Gdzieniegdzie słychać było przejeżdżający przez główną ulice miasta samochód.Ptaki śpiewały na gałęziach,a jeden mały koliberek usiadł na parapecie okna Belli.Dziewczyna powoli zaczynała się budzić.Przetarła dłonią swoje oczy i usiadła po turecku.Z zamkniętymi jeszcze oczami przeczesała włosy i po raz kolejny usłyszała swoje imię.Jęknęła i poleciała do tyłu kładąc się.Wzięła jedną z poduszek leżącą na jej łóżku i przykryła nią głowę.
-Bella!
-Bella!
Usłyszała wołanie po raz setny tym razem bliżej.Wiedziała,że jej ojciec idzie ją zbudzić.Nagle ktoś pociągnął za klamkę na co Bells uśmiechnęła się chytrze.
Nie wejdziesz...Zamknęłam je pacanie.
-Bella otwórz te drzwi!Za dwie minuty widzę cię na dole!
Krzyknął i odszedł.Dziewczyna leniwie wstała i nałożyła swoje ciapki.W skąpej piżamie składającej się z przylegającego podkoszulka i krótkich spodenek wyszła z pokoju.Będąc na schodach wyjęła z tylnej kieszeni spodenek gumkę do włosów i związała nią włosy będąc już w pokoju.
-Co było,aż taaaaaaaaaaaaakie ważne?
Zapytała ziewając.
-Nic.Po prostu Jake chce iść na lodowisko,a jego kumpel dziś nie może.Więc postanowiliśmy,że ty z nim pójdziesz.
Dziewczyna spojrzała na swojego brata,którego inteligencja sięgała zera i pokazała mu środkowy palec.
-Bello!
Krzyknęła oburzona matka.
-Dobra pójdę z nim...Ale wiedzcie,że nie wróci z tego cało.
Stwierdziła idąc na górę.Weszła do łazienki i odkręciła kran wchodząc pod prysznic.Krople kapały po jej ciele mocząc każdy zakamarek.Po umyciu się brunetka wyszła na zimne kafelki i sięgnęła po ręcznik.Otuliła się mięciutkim materiałem i stanęła przed lustrem.Wytarła mokre włosy w ręcznik i próbowała je ogarnąć grzebieniem.Po 20 minutach udało jej się i chwyciła suszarkę.Wysuszyła włosy i zaczęła szperać szukając gumki do włosów.Po chwili znalazła ją i związała włosy w wysokiego kucyka.Umyła zęby,pomalowała rzęsy i przejechała szminką po ustach.Jej kolor zlewał się z kolorem rumianych policzków dziewczyny.Wyszła z łazienki i stanęła przed szafą trzymając ręcznik przy swoim ciele.Po niecałych dwóch minutach znalazła odpowiedni zestaw i wróciła do łazienki.Tam ubrała się i zeszła na dół.Chwyciła pieniądze,które dał jej tata i zadzwoniła do swojej przyjaciółki.
-Za 20 minut na lodowisku.
I rozłączyła się.
-Jake rusz się!
Krzyknęła i po chwili zobaczyła "brata" stojącego koło niej.Szybko ubrał buty i ruszyli.Po około 15 minutach weszli na dużą halę.Bella wzrokiem szukała Daisy.
-Bells!
Usłyszała za sobą wołanie przyjaciółki.Odwróciła się i uśmiechnęła.Przytuliła z dziewczyną i poszły wypożyczyć łyżwy.Nagle Bella zorientowała się,że nie ma Jake.
-Ten pacan znów gdzieś poszedł.
Nagle usłyszała za sobą głos.
-Nie wydaje mi się by było to miejsce dla ciebie.Wracaj do mamusi.
Dziewczyna odwrócił się i,gdy jej brat miał coś powiedzieć krzyknęła.
-Jake! Do cholery!
Podeszła do niego i nie zwracając uwagi na chłopaka,z którym się kłócił złapała go za kaptur bluzy i pociągnęła.
-Dopiero tu weszliśmy cioto!
Powiedziała trochę za głośno i uśmiechnęła się przepraszająco do kobiety,która ją szturchnęła.Po chwili wypożyczyły łyżwy.Oczywiście mega Jake zapomniał legitymacji i dostał opieprz.Cała trójka poszła do szatni gdzie siedziało tylko dwóch chłopaków.Oboje spojrzeli na wchodzące osoby i zakładali łyżwy.
-Jake...Masz zachowywać się normalnie.Nie chcę spalić się ze wstydu przez twoje wybryki.
Stwierdziła Daisy zdejmując buty.
-Uważaj bo posłucha.
Stwierdziła Bells i kontynuowała.
Nie wejdziesz...Zamknęłam je pacanie.
-Bella otwórz te drzwi!Za dwie minuty widzę cię na dole!
Krzyknął i odszedł.Dziewczyna leniwie wstała i nałożyła swoje ciapki.W skąpej piżamie składającej się z przylegającego podkoszulka i krótkich spodenek wyszła z pokoju.Będąc na schodach wyjęła z tylnej kieszeni spodenek gumkę do włosów i związała nią włosy będąc już w pokoju.
-Co było,aż taaaaaaaaaaaaakie ważne?
Zapytała ziewając.
-Nic.Po prostu Jake chce iść na lodowisko,a jego kumpel dziś nie może.Więc postanowiliśmy,że ty z nim pójdziesz.
Dziewczyna spojrzała na swojego brata,którego inteligencja sięgała zera i pokazała mu środkowy palec.
-Bello!
Krzyknęła oburzona matka.
-Dobra pójdę z nim...Ale wiedzcie,że nie wróci z tego cało.
Stwierdziła idąc na górę.Weszła do łazienki i odkręciła kran wchodząc pod prysznic.Krople kapały po jej ciele mocząc każdy zakamarek.Po umyciu się brunetka wyszła na zimne kafelki i sięgnęła po ręcznik.Otuliła się mięciutkim materiałem i stanęła przed lustrem.Wytarła mokre włosy w ręcznik i próbowała je ogarnąć grzebieniem.Po 20 minutach udało jej się i chwyciła suszarkę.Wysuszyła włosy i zaczęła szperać szukając gumki do włosów.Po chwili znalazła ją i związała włosy w wysokiego kucyka.Umyła zęby,pomalowała rzęsy i przejechała szminką po ustach.Jej kolor zlewał się z kolorem rumianych policzków dziewczyny.Wyszła z łazienki i stanęła przed szafą trzymając ręcznik przy swoim ciele.Po niecałych dwóch minutach znalazła odpowiedni zestaw i wróciła do łazienki.Tam ubrała się i zeszła na dół.Chwyciła pieniądze,które dał jej tata i zadzwoniła do swojej przyjaciółki.
-Za 20 minut na lodowisku.
I rozłączyła się.
-Jake rusz się!
Krzyknęła i po chwili zobaczyła "brata" stojącego koło niej.Szybko ubrał buty i ruszyli.Po około 15 minutach weszli na dużą halę.Bella wzrokiem szukała Daisy.
-Bells!
Usłyszała za sobą wołanie przyjaciółki.Odwróciła się i uśmiechnęła.Przytuliła z dziewczyną i poszły wypożyczyć łyżwy.Nagle Bella zorientowała się,że nie ma Jake.
-Ten pacan znów gdzieś poszedł.
Nagle usłyszała za sobą głos.
-Nie wydaje mi się by było to miejsce dla ciebie.Wracaj do mamusi.
Dziewczyna odwrócił się i,gdy jej brat miał coś powiedzieć krzyknęła.
-Jake! Do cholery!
Podeszła do niego i nie zwracając uwagi na chłopaka,z którym się kłócił złapała go za kaptur bluzy i pociągnęła.
-Dopiero tu weszliśmy cioto!
Powiedziała trochę za głośno i uśmiechnęła się przepraszająco do kobiety,która ją szturchnęła.Po chwili wypożyczyły łyżwy.Oczywiście mega Jake zapomniał legitymacji i dostał opieprz.Cała trójka poszła do szatni gdzie siedziało tylko dwóch chłopaków.Oboje spojrzeli na wchodzące osoby i zakładali łyżwy.
-Jake...Masz zachowywać się normalnie.Nie chcę spalić się ze wstydu przez twoje wybryki.
Stwierdziła Daisy zdejmując buty.
-Uważaj bo posłucha.
Stwierdziła Bells i kontynuowała.
-Najlepiej do nas nie podchodź.Znajdź sobie kolegę albo zadzwoń po kogoś...
-Dobra spokojnie.Dla mnie jest wstyd przyjść tu z tobą...Co chwilę drzesz tą japę.
Bella obraziła się i wstając w łyżwach nie odwracając się pokazała mu środkowego palca.
-Szmata.
Odrzekł pod nosem Jake.
-Słyszałam.Pożegnaj się z kompem przez miesiąc cioto.
Jake jęknął i wstał idąc za siostrą.Całemu temu zdarzeniu przyglądał się Zayn Malik i Harry Styles.
-Niezła jest.
Stwierdził brunet i uśmiechnął się słodko.
-Zayn co z Perrie?
Zapytał Liam.
-Jest przyjaciółką nic więcej.
Stwierdził i wstał.
Bella poszła do szatni i zostawiła plecak.Zapłacił za wejście i wsadziła na rękę bransoletkę umożliwiającą jej wstęp na lodowisko.Pokazała go ochroniarzowi i stanęła na lodzie.Od razu z Daisy zaczęła się ścigać.Po pół godzinie przyjaciółka Belli stwierdziła,że idzie po picie.Dziewczyna została sama i wzrokiem szukała swojego brata.Nagle poczuła na sobie coś ciężkiego i przewróciła się.Tym samym po jej ręku przejechał inna osoba zostawiając głęboką ranę.Bella widząc krew przeraziła się i zrzuciła z siebie ciężkie ciało chłopaka.Złapała się za nadgarstek patrząc na swoje skaleczone *śródręcze.Nagle usłyszała za sobą krzyk.
-Uważaj jak jeździsz idioto.
-Przepraszam mówiłem już.
-Jedno głupie przepraszam nie uzdrowi jej ręki.
Stwierdził Jake mówiąc przez zaciśnięte zęby.Harry podbiegł do dziewczyny i spojrzał na jej rękę,a potem na swojego brata.
-Musisz zawsze coś spieprzyć.
Stwierdził i wziął dziewczynę na ręce.Z jej oczu płynęły łzy a z jej ręki sączyła się krew.
-To boli...Cholernie boli.
Załkała i złapała chłopaka mocno za szyję wbijając paznokcie.Lokers jednak nie przejął się tym.Potrzebowała go.Zayn zadzwonił po karetkę i po chwili jechała już w białym samochodzie.Zapłakana Daisy nie widziała co się dzieje wiec Zayn postanowił ją podwieść.Wsiedli do samochodu i jechali za karetką.Jake pobiegł do domu i powiedział o wszystkim rodzicom.Bella leżała patrząc w sufit i płakała.Czuła straszny ból w ręce i wiedziała,że musi wytrzymać.Nagle jej powieki stały się ciężkie a ona odpłynęła.
-Zemdlała...
Powiedział funkcjonariusz i będąc na miejscu zaniósł ją na noszach na łóżko.
Dr.Drave Jackson zajął się nią i dał leki.Zabrał ją na salę operacyjną i w 20 minut zszył ranę po czym zawiązał bandażem.Dziewczyna obudziła się czując mocne pieczenie w dłoni.Otworzyła oczy i zobaczyła rodziców i Daisy.
-Jak się tu znalazłam?
Spytała i usiadła.
-Przywiózł cię taki chłopak.
-Niech wejdzie...
_________________________________________________________________
Proszę nie zadawać pytań kiedy kolejny rozdział.
Jak napiszę do wstawię.
Sami wiecie,że jest nowy rok i zaraz tydzień szkoły.
Możliwe,że rozdział będzie dopiero w ferie.
To zależy od weny :D
Mam nadzieję,że zobaczę tu jakieś komentarze.
Pozdrawiam xx <3
-Dobra spokojnie.Dla mnie jest wstyd przyjść tu z tobą...Co chwilę drzesz tą japę.
Bella obraziła się i wstając w łyżwach nie odwracając się pokazała mu środkowego palca.
-Szmata.
Odrzekł pod nosem Jake.
-Słyszałam.Pożegnaj się z kompem przez miesiąc cioto.
Jake jęknął i wstał idąc za siostrą.Całemu temu zdarzeniu przyglądał się Zayn Malik i Harry Styles.
-Niezła jest.
Stwierdził brunet i uśmiechnął się słodko.
-Zayn co z Perrie?
Zapytał Liam.
-Jest przyjaciółką nic więcej.
Stwierdził i wstał.
Bella poszła do szatni i zostawiła plecak.Zapłacił za wejście i wsadziła na rękę bransoletkę umożliwiającą jej wstęp na lodowisko.Pokazała go ochroniarzowi i stanęła na lodzie.Od razu z Daisy zaczęła się ścigać.Po pół godzinie przyjaciółka Belli stwierdziła,że idzie po picie.Dziewczyna została sama i wzrokiem szukała swojego brata.Nagle poczuła na sobie coś ciężkiego i przewróciła się.Tym samym po jej ręku przejechał inna osoba zostawiając głęboką ranę.Bella widząc krew przeraziła się i zrzuciła z siebie ciężkie ciało chłopaka.Złapała się za nadgarstek patrząc na swoje skaleczone *śródręcze.Nagle usłyszała za sobą krzyk.
-Uważaj jak jeździsz idioto.
-Przepraszam mówiłem już.
-Jedno głupie przepraszam nie uzdrowi jej ręki.
Stwierdził Jake mówiąc przez zaciśnięte zęby.Harry podbiegł do dziewczyny i spojrzał na jej rękę,a potem na swojego brata.
-Musisz zawsze coś spieprzyć.
Stwierdził i wziął dziewczynę na ręce.Z jej oczu płynęły łzy a z jej ręki sączyła się krew.
-To boli...Cholernie boli.
Załkała i złapała chłopaka mocno za szyję wbijając paznokcie.Lokers jednak nie przejął się tym.Potrzebowała go.Zayn zadzwonił po karetkę i po chwili jechała już w białym samochodzie.Zapłakana Daisy nie widziała co się dzieje wiec Zayn postanowił ją podwieść.Wsiedli do samochodu i jechali za karetką.Jake pobiegł do domu i powiedział o wszystkim rodzicom.Bella leżała patrząc w sufit i płakała.Czuła straszny ból w ręce i wiedziała,że musi wytrzymać.Nagle jej powieki stały się ciężkie a ona odpłynęła.
-Zemdlała...
Powiedział funkcjonariusz i będąc na miejscu zaniósł ją na noszach na łóżko.
Dr.Drave Jackson zajął się nią i dał leki.Zabrał ją na salę operacyjną i w 20 minut zszył ranę po czym zawiązał bandażem.Dziewczyna obudziła się czując mocne pieczenie w dłoni.Otworzyła oczy i zobaczyła rodziców i Daisy.
-Jak się tu znalazłam?
Spytała i usiadła.
-Przywiózł cię taki chłopak.
-Niech wejdzie...
_________________________________________________________________
Proszę nie zadawać pytań kiedy kolejny rozdział.
Jak napiszę do wstawię.
Sami wiecie,że jest nowy rok i zaraz tydzień szkoły.
Możliwe,że rozdział będzie dopiero w ferie.
To zależy od weny :D
Mam nadzieję,że zobaczę tu jakieś komentarze.
Pozdrawiam xx <3