poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 1 "Rana"

   *5 miesięcy później (1.grudnia)*

  

  Jasne światło wpadające do pokoju jeszcze śpiącej dziewczyny oświetlało jej spokojną twarz.Spokojny jeszcze Londyn budził się do życia.Gdzieniegdzie słychać było przejeżdżający przez główną ulice miasta samochód.Ptaki śpiewały na gałęziach,a jeden mały koliberek usiadł na parapecie okna Belli.Dziewczyna powoli zaczynała się budzić.Przetarła dłonią swoje oczy i usiadła po turecku.Z zamkniętymi jeszcze oczami przeczesała włosy i po raz kolejny usłyszała swoje imię.Jęknęła i poleciała do tyłu kładąc się.Wzięła jedną z poduszek leżącą na jej łóżku i przykryła nią głowę.
-Bella!
Usłyszała wołanie po raz setny tym razem bliżej.Wiedziała,że jej ojciec idzie ją zbudzić.Nagle ktoś pociągnął za klamkę na co Bells uśmiechnęła się chytrze.
Nie wejdziesz...Zamknęłam je pacanie.
-Bella otwórz te drzwi!Za dwie minuty widzę cię na dole!
Krzyknął i odszedł.Dziewczyna leniwie wstała i nałożyła swoje ciapki.W skąpej piżamie składającej się z przylegającego podkoszulka i krótkich spodenek wyszła z pokoju.Będąc na schodach wyjęła z tylnej kieszeni spodenek gumkę do włosów i związała nią włosy będąc już w pokoju.
-Co było,aż taaaaaaaaaaaaakie ważne?
Zapytała ziewając.
-Nic.Po prostu Jake chce iść na lodowisko,a jego kumpel dziś nie może.Więc postanowiliśmy,że ty z nim pójdziesz.
Dziewczyna spojrzała na swojego brata,którego inteligencja sięgała zera i pokazała mu środkowy palec.
-Bello!
Krzyknęła oburzona matka.
-Dobra pójdę z nim...Ale wiedzcie,że nie wróci z tego cało.
Stwierdziła idąc na górę.Weszła do łazienki i odkręciła kran wchodząc pod prysznic.Krople kapały po jej ciele mocząc każdy  zakamarek.Po umyciu się brunetka wyszła na zimne kafelki i sięgnęła po ręcznik.Otuliła się mięciutkim materiałem i stanęła przed lustrem.Wytarła mokre włosy w ręcznik i próbowała je ogarnąć grzebieniem.Po 20 minutach udało jej się i chwyciła suszarkę.Wysuszyła włosy i zaczęła szperać szukając gumki do włosów.Po chwili znalazła ją i związała włosy w wysokiego kucyka.Umyła zęby,pomalowała rzęsy i przejechała szminką po ustach.Jej kolor zlewał się z kolorem rumianych policzków dziewczyny.Wyszła z łazienki i stanęła przed szafą trzymając ręcznik przy swoim ciele.Po niecałych dwóch minutach znalazła odpowiedni zestaw i wróciła do łazienki.Tam ubrała się i zeszła na dół.Chwyciła pieniądze,które dał jej tata i zadzwoniła do swojej przyjaciółki.
-Za 20 minut na lodowisku.
I rozłączyła się.
-Jake rusz się!
Krzyknęła i po chwili zobaczyła "brata" stojącego koło niej.Szybko ubrał buty i ruszyli.Po około 15 minutach weszli na dużą halę.Bella wzrokiem szukała Daisy.
-Bells!
Usłyszała za sobą wołanie przyjaciółki.Odwróciła się i uśmiechnęła.Przytuliła z dziewczyną i poszły wypożyczyć łyżwy.Nagle Bella zorientowała się,że nie ma Jake.
-Ten pacan znów gdzieś poszedł.
Nagle usłyszała za sobą głos.
-Nie wydaje mi się by było to miejsce dla ciebie.Wracaj do mamusi.
Dziewczyna odwrócił się i,gdy jej brat miał coś powiedzieć krzyknęła.
-Jake! Do cholery!
Podeszła do niego i nie zwracając uwagi na chłopaka,z którym się kłócił złapała go za kaptur bluzy i pociągnęła.
-Dopiero tu weszliśmy cioto!
Powiedziała trochę za głośno i uśmiechnęła się przepraszająco do kobiety,która ją szturchnęła.Po chwili wypożyczyły łyżwy.Oczywiście mega Jake zapomniał legitymacji i dostał opieprz.Cała trójka poszła do szatni gdzie siedziało tylko dwóch chłopaków.Oboje spojrzeli na wchodzące osoby i zakładali łyżwy.
-Jake...Masz zachowywać się normalnie.Nie chcę spalić się ze wstydu przez twoje wybryki.
Stwierdziła Daisy zdejmując buty.
-Uważaj bo posłucha.
Stwierdziła Bells i kontynuowała.
-Najlepiej do nas nie podchodź.Znajdź sobie kolegę albo zadzwoń po kogoś...
-Dobra spokojnie.Dla mnie jest wstyd przyjść tu z tobą...Co chwilę drzesz tą japę.
Bella obraziła się i wstając w łyżwach nie odwracając się pokazała mu środkowego palca.
-Szmata.
Odrzekł pod nosem Jake.
-Słyszałam.Pożegnaj się z kompem przez miesiąc cioto.
Jake jęknął i wstał idąc za siostrą.Całemu temu zdarzeniu przyglądał się Zayn Malik i Harry Styles.
-Niezła jest.
Stwierdził brunet i uśmiechnął się słodko.
-Zayn co z Perrie?
Zapytał Liam.
-Jest przyjaciółką nic więcej.
Stwierdził i wstał.
Bella poszła do szatni i zostawiła plecak.Zapłacił za wejście i wsadziła na rękę bransoletkę umożliwiającą jej wstęp na lodowisko.Pokazała go ochroniarzowi i stanęła na lodzie.Od razu z Daisy zaczęła się ścigać.Po pół godzinie przyjaciółka Belli stwierdziła,że idzie po picie.Dziewczyna została sama i wzrokiem szukała swojego brata.Nagle poczuła na sobie coś ciężkiego i przewróciła się.Tym samym po jej ręku przejechał inna osoba zostawiając głęboką ranę.Bella widząc krew przeraziła się i zrzuciła z siebie ciężkie ciało chłopaka.Złapała się za nadgarstek patrząc na swoje skaleczone *śródręcze.Nagle usłyszała za sobą krzyk.
-Uważaj jak jeździsz idioto.
-Przepraszam mówiłem już.
-Jedno głupie przepraszam nie uzdrowi jej ręki.
Stwierdził Jake mówiąc przez zaciśnięte zęby.Harry podbiegł do dziewczyny i spojrzał na jej rękę,a potem na swojego brata.
-Musisz zawsze coś spieprzyć.
Stwierdził i wziął dziewczynę na ręce.Z jej oczu płynęły łzy a z jej ręki sączyła się krew.
-To boli...Cholernie boli.
Załkała i złapała chłopaka mocno za szyję wbijając paznokcie.Lokers jednak nie przejął się tym.Potrzebowała go.Zayn zadzwonił po karetkę i po chwili jechała już w białym samochodzie.Zapłakana Daisy nie widziała co się dzieje wiec Zayn postanowił ją podwieść.Wsiedli do samochodu i jechali za karetką.Jake pobiegł do domu i powiedział o wszystkim rodzicom.Bella leżała patrząc w sufit i płakała.Czuła straszny ból w ręce i wiedziała,że musi wytrzymać.Nagle jej powieki stały się ciężkie a ona odpłynęła.
-Zemdlała...
Powiedział funkcjonariusz i będąc na miejscu zaniósł ją na noszach na łóżko.
Dr.Drave Jackson zajął się nią i dał leki.Zabrał ją na salę operacyjną i w 20 minut zszył ranę po czym zawiązał bandażem.Dziewczyna obudziła się czując mocne pieczenie w dłoni.Otworzyła oczy i  zobaczyła rodziców i Daisy.
-Jak się tu znalazłam?
Spytała i usiadła.
-Przywiózł cię taki chłopak.
-Niech wejdzie...
_________________________________________________________________
Proszę nie zadawać pytań kiedy kolejny rozdział.
Jak napiszę do wstawię.
Sami wiecie,że jest nowy rok i zaraz tydzień szkoły.
Możliwe,że rozdział będzie dopiero w ferie.
To zależy od weny :D
Mam nadzieję,że zobaczę tu jakieś komentarze.
Pozdrawiam xx <3

niedziela, 29 grudnia 2013

Prolog II

       Powrót z trasy koncertowej był dla chłopców niezwykle męczący.Deszcz stukający o szyby uśpił dwóch z nich.Harry słuchał muzyki i przytulał się do szyby marząc.Niall jadł kanapkę i rozmawiał z Liamem.Niby wszystko było w porządku.Jednak każdemu czegoś brakowało.Wszystkim im brakowało dziewczyny.Nie mieli czasu na dziewczynę,jednak bardzo tego pragneli.Chcieli poczuć się bezpiecznie.Chcieli mieć dla kogo żyć i nie czuć się w pracy jak na jakiejś wystawie.Chcieli by ktoś wspierał ich w inny sposób niż robi to rodzina czy przyjaciele.Chcieli czuć się kochani i ułożyć sobie życie z wspaniałą osobą.
       

czwartek, 26 grudnia 2013

Święta!

Wesołych Świąt!
Jak minęły Wam święta?!
Mi wspaniale.
Chciałabym Was życzyć
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Rozdział pierwszy prawdopodobnie pojawi się dziś wieczorem lub jutro wieczorem.
Dlaczego?
Bo idę do kina :D
Pozdrawiam xx

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Prolog

                    ŚWIEŻO ODKRYTA ATRAKCYJNOŚĆ

        Siedemnastogodzinna jazda z Los Angeles do Londynu okazała się niewyobrażalną katorgą.W ekspresowym tępie wycieczka przeobraziła się z wyprawy życia w podróż pełną wyrzutów.Przez następne 1500kilometrów nie było szans na to,by udręka osłabła chociaż na chwilę.Jake Williams postnowił uciąć sobie  udawaną drzemkę.
-Witajcie w Londynie,prawdopodobnie najnudniejszym mieście na świecie.
Wymamrotała Daisy opierająca głowę o  ramie Isabelli Williams.
-Jak to szło...Porzućcie wszelką nadzieję ci,którzy tu wchodzicie?
-Dosyć Bello!
Uciął tata,siedzący za kierownicą nowego,półterenowego BMW z silnikiem Diesa.Samochód harmonizował z zielonym otoczeniem nie tylko dzięki kolorowi lakieru,ale również ze względu na niskie zużycie paliwa.Zakup ekologicznego pojazdu był tylko jednym z wielu zabiegów jakie rodzice wykonali przed przeprowadzką.Adam i Glory  Willims'owie chcieli pokazać nowym sąsiadom,że mimo swojego kalifornijskiego wyglądu i pokażnych sum na koncie nie zamierzają zaszpecić na Londyńskim gruncie zwyczajów rodem z Los Angeles.Pozostałe dowody potwierdzające cięć przystosowania się Williamsów do nowego otoczenia zostały wysłane jeszcze przed ich wyjazdem.
       Z pierwszymi kroplami deszczu komentarze Belli stały się głośniejsze i bardziej złośliwe.
-Oh...Lipiec w krainie deszczów!-powiedziała znacząco podziągając nosem.-Czyż nie zapowid się poprostu cudownie?-dodała.
      Jake mógłby się założyć,że wypowiadając te słowa siostra wymownie przewracała oczami.By upewnić się,że tak jest rzucił szybkie spojrzenie spod ledwo uchylonych powiek.
-Ehhhhhhhh!-zajęczała ponownie Bella i kopnęła w siedzenie,dając w ten sposób upust swojemu niezadowoleniu.
-Ja poprostu nie mogę tego zrozumieć.Dlaczego musieliśmy się wyprowadzić.Dobrze chociaż,że Daisy mogła z nami jechać.Gdyby nie to nie wsiadłabym do tego samo...
-Bella przestań.-poprosiła ciężkim westchnieniem Glory,najwyraźniej zmęczona nieskończoną dyskusją córki.
-Przecież za rok i tak tam wrócę.Chyba,że zabronisz mi iść na studia.
Bella nie zwykła dać za wygraną.Była brunetką o idealnych proporcjach i zwykle robiła tak jak chciała.-Nie mogliście jeszcze trochę poczekać z przeprowadzką?
-Wszyscy skorzystamy na tej zmianie,zobaczysz.Nie chodzi tylko o twoje studia.Merston High to jedna z najlepszych szkół w Londynie.Będziesz mogła bezproblemowo dostać się na wybrany colleg.Poza tym kontakt z naturą i ucieczka od powierzchowości sztucznego światka Los Angeles na pewno dobrze nam zrobi.Daisy uśmiechnęła się pod nosem.Adam ojciec Belli był znanym i cenionych chirurgiem plastycznym,matka zaś pracowała jako osobista stylistka gwiazd.Świat sztucznego uśmiechu był ich królestwem i wiernie mu służyli.Pomimo to Jack musiał docenić starania mamy,która nieustannie próbowała przekonać Bellę,że nie powinna obwiniać ich o przeprowadzkę.
        Glory ma czterdzieści dwa lata.Dzięki usilnym staraniom męża jej skóra zaznała skalpela bez najmniejszego uszczerbku,zanim kobieta naprawdę go potrzebowała.Bella mogła uważać się za dużą szczęściarę.Odziedziczyła bowiem najlepsze cechy obojga rodziców.Niczym drapieżnik zajmujący najwyższe miejsce w łańcuchu pokarmowym wybrła najsmaczniejsze kąski.Dlatego kolejny potomek lini Williamsów musiał nacieszyć się resztkami.Spadek po mamie w postaci drobnej postury również w przypadku Belli podkreślał potęcjalną karierę modelki,jednak dzięki idealnej figurze nigdy nie miała problemów z dopasowaniem na siebie ubrań.Jej szafa wprost pękał od nadmiarów ciuchów,które dostawała od Glory.Można było tam znależć ubrania każdej marki od Gapa do Gucci.Dziewczyna miała nieskazitelne oczy matki i jej idealnie gładką cerę.Ma także pełne słońca spojrzenie Adama,a także jego naturalnie opaloną skórę.Wydatne kości policzkowe sprawiały wrażenie jakby były wyrzeźbione z marmuru,a długie włosy proste lub falowane zależy od humoru olśniewały ciepłym kolorem.
        Miarowy szelest wycieraczek i rytmiczne bębnienie teszczu o dach samochodu w końcu ją uśpiły.Tym razem naprawdę.